Do zakończenia sezonu w A klasie gr.II pozostało jeszcze tylko dwie kolejki. Ciągle otwarta jest sprawa awansu do zamojskiej okręgówki. Do dwóch miejsc premiowanych jest jeszcze trzech chętnych. W tym gronie nie ma już drużyny z powiatu tomaszowskiego. Zespoły z naszego powiatu grają już tylko o przysłowiową "pietruszkę". Niemal wszyscy zakończą rozgrywki w przedziale od czwartego miejsca do dziesiątego. W dwudziestej serii gier najwyższe zwycięstwo odnieśli piłkarze Granicy Lubycza Królewska, którzy rozgromili na wyjeździe Metanoję Lipsko, aż 11:1.
Granica, która obecnie plasuje się na szóstym miejscu, nie dała najmniejszych szans zespołowi gospodarzy z Lipska. Wygrana 11 do 1 była najwyższym zwycięstwem zawodników z Lubyczy Królewskiej w tym sezonie. Łupem bramkowym podzielili się: Tomasz Kuśmierczak (5 bramek), Szczepan Borodziej, Andrzej Sawiak (po dwa trafienia), oraz Mateusz Kowalczuk i grający trener Zenon Maksymiak (po jednym golu).
- Trzeba przyznać, że wynik 11:1 był najmniejszym wymiarem kary dla miejscowych. Boisko zweryfikowało możliwości obu jedenastek. Moi doświadczeni zawodnicy pokazali młodym graczom z Lipska jak powinno grać się w piłkę. Do przerwy prowadziliśmy 4:1 i już wtedy gospodarze mieli dosyć tego spotkania. Przed nami jeszcze dwa spotkania. Najpierw podejmiemy Zryw Ulhówek, a ostatni mecz sezonu zagramy z liderem - Olimpią Miączyn. Chcielibyśmy w tych meczach zdobyć choćby cztery punkty i pokusić się o niespodziankę w rywalizacji z Olimpią - powiedział trener Maksymiak.
Ostre strzelanie urządzili sobie także piłkarze Pogoni Łaszczówka. Podopieczni trenera Janusza Cybulskiego pokonali w Ulhówku miejscowy Zryw 7:2. Wynik meczu rozstrzygnięty był już do przerwy, wtedy goście prowadzili już 4:0.
- Mecz bardzo dobrze się dla nas ułożył- mówi trener Cybulski. - Już na początku dwie pierwsze bramki zdobył nasz grający prezes Zbigniew Jeruzal, a potem wpadały kolejne gole. Trzy bramki dołożył Piotr Wasiołek, a po jednej Michał Rzeźnik i młody junior Patryk Tatar. Cały zespół zasłużył na pochwałę. Gospodarze mogli być zadowoleni z tego, że nie wpadło więcej bramek - dodał szkoleniowiec Pogoni.
Bramek nie brakowało także w innym pojedynku derbowym. Ostatecznie po emocjonującym meczu Orkan Bełżec ograł Ruch Machnów Nowy 5:3 (2:1). Bramki zdobywali dla Orkana: Marcin Lewko (3), Piotr Dziedzic (2), a dla Ruchu: Jarosław Drej (2), oraz Damian Bodys. Zawody nieco popsuł sędziujący ten mecz Tomasz Lenard, który aż siedemnaście razy sięgał do kieszeni po kartoniki. Oba zespoły kończyły zawody w osłabieniu. Orkan grał w dziesiątkę a Ruch w dziewiątkę. Pierwszego gola w meczu z rzutu wolnego zdobył Piotr Dziedzic, a chwilę później na dwa zero podwyższył Marcin Lewko. W 26. minucie boisko za drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną boisko opuścił Jacek Wojnarski. Mimo to goście z kontrataku zdobyli kontaktowego gola i wynikiem 2:1 zakończyła się pierwsza część meczu.
Po zmianie stron Marcin Lewko dwukrotnie wykorzystując jedenastki wyprowadził Orkan na trzy bramkowe prowadzenie. Międzyczasie czerwoną kartkę otrzymał piłkarz miejscowych Mateusz Kiszczuk, a z boiska zejść musiał także gracz gości Janusz Rawiak. Grający w osłabieniu przyjezdni nie odpuścili i po trafieniach Jarosława Dreja, oraz Damiana Bodysa ponownie złapali kontakt z przeciwnikiem. Końcówka należała jednak do podopiecznych trenera Gozdka, którzy zdołali strzelić gola i wygrać 5:3.
- Mecze bez stawki zazwyczaj kończą się dużą ilością bramek. Tak było w tym spotkaniu. Każda ze stron pokazała radosny futbol i dlatego skończyło się takim wynikiem. My stworzyliśmy sobie mnóstwo sytuacji bramkowych i tylko przez naszą nieskuteczność nie zwyciężyliśmy wyżej. Arbiter główny nieco się zagubił i dzielił kartkami na lewo i prawo. Nie mamy już szans na walkę o awans, dlatego musimy utrzymać do końca to czwarte miejsce - powiedział Zbigniew Gozdek.
- Nie mogłem w tym meczu skorzystać z czterech podstawowych zawodników, a śmiem twierdzić, że gdyby dziś zagrali to wynik byłby na pewno inny. Nad pracą arbitrów nie chciałbym się wypowiadać, bo to co wyprawiają sędziowie można określić jednym słowem - skandal. Arbiter nie ukarał kartkami tylko trzech moich zawodników, a kończyliśmy mecz w Bełżcu w dziewiątkę, choć praktycznie w ósemkę. Łukasz Cynka już na początku meczu nabawił się kontuzji kolana i z powodu braków kadrowych pozostał na murawie, ale już tylko dreptał po boisku. W kolejnym meczu, aż pięciu moich graczy będzie musiało pauzować za nadmiar kartek. Zastanawiam się czy uda nam się zebrać skład - powiedział trener Ruchu Marcin Parafiniuk.
Po trzech wygranych z rzędu, porażki doznały Szumy Susiec. Podopieczni trenera Artura Koźlewicza przegrali w Mirczu z Andorią 0:1.