Tomasz Cywka w bramce Orkana robił, co mógł, jednak nie pozwoliło to jego drużynie zdobyć choćby punktu. Fot. Karolina Zdżalik
Atutem własne boisko
Już tylko cztery kolejki pozostały do końca pierwszej, jesiennej rundy zamojskiej klasy okręgowej. Ta dla Orkana i Korony na razie nie jest zbyt udana. Pierwsi zamykają tabelę zamojskiej okręgówki, notując w ostatniej kolejce dziewiątą porażkę. Drudzy natomiast zupełnie zawodzą na wyjazdach, za to u siebie wygrali wszystko, co było do wygrania. W minioną niedzielę wygrywając 3:0, odprawili z kwitkiem Grom Różaniec, który w tabeli zajmuje wysokie miejsce.
(czytaj dalej)
Korona prowadzona przez Zbigniewa Kuczyńskiego jest zupełnie inną drużyną, kiedy gra na własnym stadionie. W 11. kolejce trzeci w tabeli Grom musiał uznać wyższość gospodarzy. Na cztery mecze u siebie "żółto-niebiescy" zanotowali komplet zwycięstw.
- Rzeczywiście, na wyjazdach jakoś nam nie wychodzi. A, niestety, tak się złożyło, że w tej rundzie większość spotkań musimy grać w roli gościa. Na własnym stadionie prezentujemy się znacznie lepiej i można się cieszyć, że na wiosnę będziemy mieli więcej spotkań na "własnych śmieciach" - mówi kierownik drużyny Korony, Kazimierz Tucki. - Jeśli chodzi o mecz z Gromem, to zawody mogły się podobać. Zagraliśmy dobry mecz, poprawnie w defensywie, solidnie w środku pola, gdzie brylowali Stefek ze Stefanikiem, a także skutecznie w ataku. Pierwszego gola zdobył w sytuacji sam na sam z bramkarzem Mateusz Romańczuk, a tuż przed przerwą precyzyjnym strzałem z 16 metra popisał się Bartek Stefanik. Goście mieli swoje szanse, ale nie potrafili pokonać Łukasza Wawrzusiszyna. Wynik meczu w 88. minucie ustalił, powracający po dłuższej nieobecności, Marcin Późniak. Marcina czeka operacja i wystąpił jakby "gościnnie", ale pokazał, że stać go na dobrą grę - komentuje spotkanie Kazimierz Tucki.
Na sześciu punktach zatrzymali się jak na razie piłkarze Orkana Bełżec. W ostatnim meczu nie sprostali 10. w tabeli Olimpii Miączyn, mimo że jako pierwsi zdobyli bramkę. W 12. minucie sytuację sam na sam ze Szczepaniakiem wykorzystał Marcin Lewko. Jednak podopieczni Daniela Hałasy niezbyt długo cieszyli się z prowadzenia. Już kilkanaście minut później błąd defensywy wykorzystał Sebastian Nowak i był remis. Taki wynik utrzymał się do końca pierwszej połowy. Po zmianie stron strzelali już tylko gospodarze, a dokładnie Tomasz Łyp. Najpierw napastnik Olimpii w 68. minucie pokonał Tomasza Cywkę. Piłkarze z Bełżca rzucali się jeszcze do ataku, chcąc ugrać chociaż remis. Niestety, ta sztuka im się nie udała, a w doliczonym czasie gry przyjezdnych dobił wspomniany Łyp, zdobywając bardzo szczęśliwą bramkę na 3:1. Była to już dziewiąta porażka graczy z Bełżca w tym sezonie i jeśli "zielono-niebiescy" nie chcą zimować na ostatnim miejscu w tabeli, muszą w ostatnich czterech spotkaniach zdobyć kilka punktów.
Autor: Maltom
Źródło: Tygodnik Tomaszowski